18 kwietnia 2018

Nowa nazwa, logo i strategia. Czyli żegnam "PRZY GORĄCEJ HERBACIE".

Cześć. Nie wiem, czy ktokolwiek zauważył, że blog recenzencki Przy gorącej herbacie powoli sobie usychał, aż w końcu ostatecznie zakończył (chociaż po cichu) swoją działalność? Próbowałam robić sobie przerwy, zaprosiłam do blogowania nawet dwie dziewczyny, aby nadal zamieszczać posty, ale z mniejszą częstotliwością i większym zaangażowaniem. Niestety, nie udało się. 

Straciłam chęć do blogowania. Czytania książki przez kilka, kilkanaście godzin, potem przez kilkadziesiąt minut pisać recenzje, których ostatecznie nikt nie czytał. Nie wspomnę o komentarzach i kompletnym brakiem odzewu. W końcu po to założyłam bloga - aby się opinią dzielić i poznać zdanie innych. Nie pomagały konkursy (z niskim zainteresowaniem), przeróżne akcje i wprowadzanie nowości. Z całego bloga to recenzje cieszyły się najmniejszą popularnością, ostatecznie powiedziałabym, że żadną. Dobrze minęły dwa lata, poznałam wiele ciekawych osób, a nawet autorów. Jednak gdzieś to się po drodze skończyło. Pojawiło się sporo nowych blogów. Być może za dużo. Zasięgi malały, chociaż współprace przybywały - i to licznie, nie ukrywam. Z tym też się po drodze pogubiłam. W pewnym momencie brałam książki, bo w końcu były „za darmo”, tylko żeby się przekonać, że nie były tego warte.

W między czasie pozmieniały mi się gusta, priorytety. Raczej nie zmądrzałam, ale stałam się jeszcze bardziej gburowata niż byłam. O ile można. I z tego względu jest też ten post. I ten blog. Bo mimo wszystko potrzebuję się podzielić z kimkolwiek zdaniem. W tej chwili nie zależy mi już na zasięgach, chociaż było to zawsze przyjemne i podbudowujące. Będzie sobie więc to miejsce, gdzie będę dzielić się chociażby z dwoma osobami swoim zdaniem na temat książek, filmów, wydarzeń kulturalnych i nie. Bez żadnej, tzw. „spiny”, terminów, nerwów. Nie mówię, że nigdy nie skorzystam ze współprac, wręcz przeciwnie. Będę jednak decydować się na książki, które w 100% chcę przeczytać. Jak ktoś zajrzy, zostawi komentarz, to tylko wywoła u mnie uśmiech. Zobaczę też, co u Was się pozmieniało na blogach, u czytelników również.

Mam nadzieję, że te moje Cierpienia młodego recenzenta nie przejdą w blogosferze wielkim echem, bo nikt ze mnie ani ważny ani wielki. Chciałam się wytłumaczyć, może przed sobą.

PS. Nad logiem pracuję, jeśli znacie jakichś ciekawych, rozwijających się grafików to dajcie znać.

Do zobaczenia,
Ewelina
Wykonała Ronnie