20 kwietnia 2018

„Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy” - czy lekarz ma prawo do bycia gburem?


KTO NAS LECZY? Sfrustrowani, nieprzytomnie zmęczeni po czterdziestu ośmiu godzinach dyżuru lekarze. My mamy wrażenie, że są tylko bezdusznymi maszynami do zarabiania pieniędzy. Oni, że stali się zakładnikami systemu, który niszczy wszelkie przejawy empatii. Paweł Reszka, autor bestsel­lerowej Chciwości, rozmawia z wieloma lekarzami. Sam zatrudnił się w szpitalu jako sanitariusz, żeby dowiedzieć się, dlaczego system ochrony zdrowia jest tak bezwzględny, każe pacjentom odbijać się o mur obojętności, a lekarzom traktować pracę jak paskudny obowiązek. Oto, co zobaczył i usłyszał.

Coraz częściej spotykam się z reportażami na zasadzie zwierzeń. Autor rzadko (czasami wcale) się wypowiada, oddaje za to głos ludziom, którym poświęcony jest temat książki. Świetnie sprawdziło się to w „Ganbare! Warsztaty umierania” — reportażu opowiadającym o ludności Japonii dotkniętej licznymi katastrofa mi naturalnymi, między innymi Tsunami w 2011 roku. Podobny zabieg miał miejsce w „Czarnobylskiej modlitwie”, gdzie głos oddany został ludziom, którzy doświadczyli skutków wybuchu reaktora w Czarnobylu. Taki sposób narracji jest dla czytelnika w odbiorze wyjątkowo szczery, a problem staje się niemalże namacalny. W końcu kto lepiej nie przedstawi faktów, jak sami uczestnicy wydarzeń?

Autor, Paweł Reszka, podejrzewam, że nastawiony na wywołanie szoku w czytelniku, również zdecydował się na taki zabieg. W książce wypowiadają się lekarze — Ci siedzący za biurkiem, stojący za stołem operacyjnym, biorący nadgodziny oraz pielęgniarki, rezydenci oraz stażyści po długoletnich studiach. Nawet sam autor postanowił wcielić się w pracownika szpitala, aby na własnej skórze odczuć... no właśnie, co? Chociaż w książce pojawia się ogromna ilość ludzi, o różnych zawodach, specjalizacjach i doświadczeniach, całościowo wypadało to zwyczajnie oraz powtarzalnie.

Zaletą wspomnianych przez mnie wcześniej książek była różnorodność postaci. Każdy z bohaterów miał inne doświadczenia, wzbudzał różne emocje, często negatywne. Nie wszyscy dali się lubić. Niestety, w przypadku „Małych bogów” wszyscy pracownicy szpitali wydawali mi się reprezentować takie same idee. Lekarze są źli, bo mają na to usprawiedliwienie. Pracują wiele godzin, często w kiepskich warunkach, wysłuchują niewdzięcznych pacjentów, bywają przemęczeni, mało zarabiają. Nie ma w tej książce ani jednej postaci, która reprezentowałaby pozytywną część tego zawodu. Nie — wszyscy są przemęczeni, żałujący swojego wyboru kariery i zwyczajnie niezadowoleni.

Jestem świadoma tego, że zawód lekarza bywa niewdzięczny. Nie twierdzę, że nie wolno mu narzekać. Tylko w momencie, kiedy czytałam już setną stronę wynurzeń o jednym i tym samym... no nie wierzę, że absolutnie każda jednostka tak ma i że nie wynosi ze swojego przepracowanego dnia żadnego pozytywu. Chociażby jednego uśmiechu dziecka, zabawnej rozmowy z pacjentem. Spotykałam lekarzy kiepskich, właśnie marudzących, ale także i tych z powołaniem, przyjmujących mnie z uśmiechem. Nie wierzę, że robili dobrą minę do złej i gry i na cały dzień zakładali swego rodzaju maskę.

Zarówno autor, jak i narzekający lekarze winę zrzucają na tzw. system. Czym jednak jest ten system? NFZ, ministerstwo? No cóż, na pewno nie lekarze! Ktoś jednak zapomina, że to ludzie tworzyli, tworzą i tworzyć będą ten system. Myślałam, że książka zaproponuje jakieś ciekawe rozwiązania, które być może w przyszłości zrewolucjonizują Polską Służbę Zdrowia. Jakieś dyskusje na jej temat. Niestety, wszystko sprowadzało się do narzekań. Autor próbował nieco urozmaicić reportaż za pomocą swojego epizodu pracy w szpitalu pod przykrywką. Bynajmniej mnie nie zaspokoił. Nie wiem, czy to nie wina wczesnego zdemaskowania Pana Reszki. Wydarzenia opisywane przez niego były niezbyt spójne i chaotyczne. Podobnie jak wszystkie wypowiedzi pracowników szpitali. Ot tak, kilka zdań danej osoby obok kilku zdań innej osoby. Bez żadnego większego porządku.

Nie twierdzę, że jest to zła książka. Na pewno znajdzie swoich odbiorców, czytelników, których zainteresuje ten pełen smutku i wynurzeń świat. Doceniam pracę oraz czas włożony w sam proces powstawania tego tytułu. Pojawiały się wydarzenia, które rzucały światło na niektóre problemy lekarzy. Niestety powtarzalność oraz wręcz przytłaczająca ilość narzekań sprawiły, że nie czytałam jej z przyjemnością. Nie będę ani zachęcać, ani polecać. Jeśli chcecie się sami przekonać co siedzi w głowach lekarzy, którzy nas przyjmują — próbujcie śmiało.

★★★★☆☆☆☆☆☆
Wykonała Ronnie